Prezentujemy opowieść o przyjaźni, dzięki której świat wydaje się bardziej przyjazny.
Majeczka z rodziną
„BIEDRONKA ULA”
Pewnej ciemnej nocy mała biedronka Ula usłyszała głośne pukanie do drzwi. Schowała się pod kołderką, bo bała się ciemności i hałasów. Ktoś wołał: „Ratunku, pomocy, proszę otwórz drzwi”.
-Czego chcesz ode mnie w środku nocy? Zapytała biedronka.
-Jest tak ciemno i zimno, proszę wpuść mnie do środka i pozwól przeczekać do rana. Nie chcę być sama!
-Mam bardzo mały domek, nie mam miejsca dla ciebie – odpowiedziała Ula. Nie miała rodziny, ani przyjaciół. Wcale nie lubiła być sama, ale bała się również wszystkich innych owadów i zwierzątek. Nigdy do nikogo nie wychodziła i nie rozmawiała z innymi. Otworzyła drzwi i ujrzała zziębniętą biedronkę.
-Jestem Lila. Pozwól mi u siebie przenocować. Zgubiłam się – biedronka się rozpłakała. – Ja chcę znaleźć swoją rodzinę. Mamę, tatę, babcię Alę, dziadka Fredka, ciocię Zosię, wujka Marcina …
Ula miała dobre serce więc pozwoliła Lili zostać na noc. Rano biedronki spakowały plecak: kanapki, wodę, mapę, czapkę z daszkiem, plasterki, jabłka na drogę.
-Wyruszamy pierwszym leśnym pociągiem – zadecydowały biedronki.
Jechały przez cały las, zatrzymywały się na każdej stacji. Lila patrzyła na okolicę i za każdym razem nie dostrzegała nic znajomego. Gdy była już tak bardzo smutna, że nawet przestała już opowiadać o swojej rodzinie, wtedy Ula dostrzegła biedronki za oknem, dużo biedronek!
-Zobacz Lila ile biedronek! – wykrzyknęła Ula.
Lila aż podskoczyła z radości – to moi rodzice, rodzeństwo, wujkowie, dziadkowie i znajomi – mówiła uradowana. Była tak szczęśliwa, ze aż przytuliła Ulę, której nagle zrobiło się bardzo smutno i się rozpłakała.
-Ja nie mam rodziny – mówiła Ula.
-Pomogłaś mi w potrzebie, dałaś mi schronienie w chłodną noc, odnalazłaś moją rodzinę, bardzo chcę byś została z nami. Teraz jesteś dla mnie rodziną. Ula poczuła wielką radość, że mogła pomóc i już nigdy więcej nie będzie sama tylko zostanie częścią wielkiej rodziny.